

Ania
“Hej! obudzę fale.... Hej! obudzę wiatr.... W białych żaglach karnawale.... Swój obudzę świat...”
- Zejman i Garkumpel

Zažni
Wiem, że jest kilka piosienek słowackich, które ci się podobają, bo się na nich lubisz śmiać (Fajčenie škodí zdraviu – Palenie szkodzi zdrowiu), jednak ta – Zažni (Zaświeć) – jest z tych, które ci się podobają, bo są po prostu piękne. „Keď sa v tvojom okne zažne, láska vstúpi do dverí...“ (Kiedy zaświeci się w twoim oknie, miłość wstąpi do drzwi)
Nie uważasz, że w ten chyba sposób zrodziła się także nasza przyjaźń? W twoim oknie świeci się, więc wchodze bliżej. A tym oknem jest twoje serce, przez które jak ktoś patrzy, tego przygrzeje słońce z pierwszego dnia lata* lub powieje powietrze z zapachem fal morskich.
Albo owiną go kolejne i kolejne obrazy, nie mniej originalne, wiążące się z tobą.
(* pewnie nie przypadkowo urodziłaś się w pierwszy dzień lata i doktorzy oraz z innymi nazywają cie słoneczkiem)
Proszę?
„Jade z tobą.“ - „Proszę?“ Musiałem tego raz jeszcze powtórzyć...
W moim sercu zaświecało się bardzo powoli. Tam, gdzie poznaliśmy się – W Medjugorie – zadałaś mi pytanie, jeśli jadę z tobą wśród nocy (chodziło o organizowaną imprezę) na górę Križevac, na co ja odopwiadałem, że nie wiem. „ A kiedy to będziesz wiedział?“
Potem się we mnie odezwał głoś: Jest latwo powiedzieć nie, tak samo jak jest łatwo powiedzieć tak. Jest łatwo czekać z odpowiedzą, tak samo jak odpowiedzieć tu i teraz.
Kiedy nagle i nieoczekiwanie odpowiadałem, zobaczyłem, jak chwytasz się za serce. Po raz pierwszy widziałem kogoś w samym szczęściu się rękami silno chwytać serca i to właśnie byłaś ty.
Obiecaj, że pojedziesz
„Obiecaj, że pojedziesz“ są słowa ofiarnej i kochającej kobiety przed podróżą do Hamburga. Są to twoie słowa. Zamiast współnego witania Novego roku w Hamburgu, jedna z pośród nas, ty Ania, powinniaś zostać w domu, w szpitalu. Na ostatną chwilę, tylko dzień przed wyjazdem.
Ponieważ ty chciałaś, musiałem pojechać. Zostawiłem Cię w szpitalu i przeżyłem ładne chwile na spotkaniu europejskim Taizé, poznalem sporo kolegów, których spotykam do dzisiaj.
Mam przyjaciół i wydarzenia lub wspomienia, których niebyło by bez ciebie. Ty jestesz ich dawcą a ponieważ twoim udziałem było leżeć w szpitalu, nie było tego bez ofiary.
Kolana :)
Okropnie mnie to bolało, aż się na tym śmiałaś, śmiałaś , śmiałaś ... Na Jasnej Górze w Czestochowie, gdzie na kolanach obchodziliśmy ołtarz z cudownym obrazem Matki Boskiej, patronki Polski. Twoje kolana są przyzwyczajone, odbyli już tyle podobnych kółeczek kolo oltarza, przezyły tyle modlitw.
Kto zna tego, ile razy epizod ten powtórzyl się lub do dziś sie powtarza? Ja jestem słaby i ty silna. Ja rezygnuję z powodu boleści a ty idziesz dalej i niebrakuje ci śmiechu.
Kiedy ostatnio mówiłem z twoją siostrą przez telefon, niemałem siły żeby śmiać lub uśmiechać się i mój głos przerywały łzy. Lecz twoia siostra o tobie mówila: Też jak coś śmieszne w telewizii, to się śmieje. Jak zawsze.
Laska niezazdrosci i się nienadyma...
Wiersze te pisane są przez twoiego kolegy ze Słowacji i chociaż nie wiem tego twierdzić zamiast ciebie, przecież tak mysle, że Słowacja została i dzięki naszej przyjaźni twoją drugą ojczyzną. Znasz tu kilka kolegów, rodzin, miejściowości, pamiętasz sporo przezyć z tego kraja i zrozumiesz i potrafisz mówic naszym językiem. I twoie nogi są dumne, że tak dobrze to tu znają i chyba dla tego też przyprowadziły tutaj stopniowo jeden po drugim twoją mamę, siostrę, kuzynkę oraz brata. Lecz, co oni znają pośrednictwiem, u ciebie jest autentyckie. Są one twoimi oryginalnymi przeżyciami i odkryciami, do których nie wszyscy mają kod, żeby do gruntu zrozumieć lub się w nich roześmiać.
Mógłabym dniem i nocą...
...a taniec ma w sobie taką siłę, że jak człowiek zaczął, to skończyć nie może.
Wiem, że kochasz tańca i o to więcej cieszę się, że mogłem brać udział na twoim tańcu podczas jednego z moich najpamietnieszych dni: na weselu mojej siostry. Cieszę się, że to nie było tam coś, tego wieczoru, ale taniec właśnie, którego tak kochasz. Że niebyło tego gdziekolwiek, ale na weselu właśnie. Że nie tam ktoś miał ślub, ale moja siostra właśnie. I że nie z kimkolwiek przeżyłem ten czas, ale z tobą właśnie...
Bo moja ściana jest moja ściana
... I na tej ścianie są fale, morza, jeziora, żagle i liny. Czuć wiatr, słyszeć szum, skrzypienie i kołysanie. Kiedy moje oczy kołysają się przy wzroku w twoją galerię, to niby kołysali się wraz z twoim sercem. Ono zawsze należało i należy do świata żaglówek. Czy mam rację?
Welcome to the new wonderful world
/z maila 1. 2. 2005/
Powtarzaj: Anno Sokół, ja.................................(powiedzieć swoje dane), gratuluję Ci przejścia kolejnego etapu w swoim życiu, jakim jest tak stresująca i masakrycznie trudna pierwsza sesja egzaminacyjna. Co więcej, zobowiązuję się do wypicia minimum jednego piwa za twój sukces.
Koniec.
Bardzo dziękuję za gratulacje!
Vladislav Malast